Odelsk – to cudowna mała ojczyzna pełna podań i zabobonów.
MÓWIĄ, ŻE...
Jedna z historyjek o tym, jak jedna dziewczyna wyznania mojżeszowego zakochała się w chłopcu katoliku, jej rodzice byli przeciwni takiemu związkowi i wspólnota ugotowała ja na żywca.
Niemal każdy mieszkaniec może opowiedzieć, o tym, że u jednego dziadka z czasów II wojny światowej na podwórzu zakopany czołg.
A jeszcze całe miasteczko wie, że podczas ostatniej wojny na dach kościoła upadła pomba, ale nie rozerwała się. Opowiadają i o drodze wybrukowanej z Odelska do Krynek.
Opowiadają, jak jeszcze za czasów carskich do Odelska przyszli kozacy, łapali dziewczyny, zabierali klejnoty, kradli zwierzęta. Wtedy mieszkańcy zwrócili się do papieża o pomoc. W szybkim czasie przyszła pomoc i Odelszczanie odetchneli z ulgą.
W czasach rosyjskich przybyła delegacja z Sankt Petersburga, aby założyć w miasteczku szkołę inżynieryjną. Mieszkańcy Odelska nie zgodzili się na taką propozycję i nie dali wydzielić ziemię, dlatego ta szkoła powstała w Moskwie i do dziś nazywa się „Odelską”.
Podczas wojny rosyjsko-japońskiej czy krymskiej, było rozporządzenie carskie o zabraniu dzwonów z kościołów w tym i z kościoła w Odelsku. Mieszkańcy długo się sprzeciwiali, ale jednak władza zabrała i wywiozła dzwony o imieniu Jan, Antoni i jeszcze trzeci. Jeden z mieszkańców Odelska wracał z wojny i zobaczył na bocznicy kolejowej dzwony i zainteresował się, zobaczył tam dzwony z Odelska. Powiadomił żołnierz księdza proboszcza, który te dzwony na powrót odzyskał.
A jeszcze mówią, że dzwny tutaj dzwonią z pod ziemi, przykładając ucho do ziemi można usłyszeć dzwony. Według legendy za pewne przewinienia zapadł się pod ziemię kościół i tam dzwonią te dzwony. Miejsce, gdzie one dzwonią nazywa się „Ćwintoruszki” (ćwintor – ogrodzenie przy kościele).
Byłby deszczyk, byłby grom – nam nie potrzebny agronom
Wiek żyj – wiek ucz się, a grupim umrzesz.
Wiedziały gały co brały, a teraz płaczcie choć powyłaście.
Gdzie diabeł nie może tam babę poślę.
I łakomy przeszedł i nikt nie zaszedł.
Ludzie, ludzie, dziecko spać, jedna matka – ojców pięć
Ma Macieja zima pocieje.
Nie z muzyki, nie z młynarza, wiek nie będzie gospodarza.
Kiedy bogaty schudnie, to biedny umrze.
Papowie się kłucą, a u chłopów łby trzeszczą.
Własne dziecko nie kot, za płot nie wyrzucisz.